Westeros

Welcome to the Seven Kingdoms!


#1 2013-05-03 14:41:45

Narrator

Administrator

Zarejestrowany: 2013-04-23
Posty: 248

+ Historia - Bloodwyn "Rzeźnik"

Bloodwyn "Rzeźnik"


The Mountains of the Moon



Theme


http://fc09.deviantart.net/fs70/f/2011/063/d/5/seaquen_camp_concept_by_bpsola-d3avm65.jpg



Wracał razem z resztą klanu z wyprawy łupieżczej. Wielokrotnie Spaleni atakowali karawany i podróżników w Vale, ale ta karawana którą ograbili była ze świecidełkami. Tym razem Bloodwynowi się poszczęściło, udało mu się zabrać jak najwięcej kosztowności. Nie był bardzo ważną osobą w klanie, ale przez swój wyczyn przypalenia zyskał powszechny szacunek ale i pewien niepokój odczuwany w swoją stronę.

W końcu dotarli do osady, ruszył do swojej chaty którą odziedziczył po rodzicach. Otworzył kufer kopnięciem i wrzucił naszyjniki, bransolety, pierścienie. Usiadł na słomiance na której spał i zaczął czyścić miecz z poski swoich wrogów. Nie był on zardzewiały lub wyszczerbiony jak większości pobratymców. Był świetnie wykonany, nowy, Bloodwyn zdobył go przed siedmioma dniami przy ataku na handlarzy. Skończył czyścić i schował go do pochwy, odłożył go na bok. Postanowił przespać się trochę czasu by zregenerować siły.

Offline

 

#2 2013-05-03 16:13:51

Blackvampire

Użytkownik

Zarejestrowany: 2013-05-02
Posty: 25

Re: + Historia - Bloodwyn "Rzeźnik"

Szczęk oręża i krzyki walczących o życie ludzi rozbrzmiały echem w małym skalistym wąwozie jakich wiele zrodziła ta kraina. Tym razem ofiarom górskiego klanu Spalonych padli bogaci kupcy z dalekiego południa, których pochodzenie jasno zdradzała opalona skóra i trudność z jaką wytrzymywali tutejszy chłodny klimat. A skoro tutaj było im zimno, to co powiedzieliby na tereny dalej na północ? Byli słabi i nieprzystosowani, a tacy giną szybko w tych okolicach. Z początku chcieli zaatakować o zmroku, ale postanowili dać słabeuszom szansę na równą i honorową walkę o własny żywot. W dodatku szybciej będa mogli powrócić do swojej wioski aby zaplanować kolejne łupieżcze wypady, zachlać się i przerżnąć parę chętnych klanowych młódek. Żyć nie umierać.

Stoczyli się niczym lawina na zaskoczonych Południowców w akompaniamencie krwiożerczego ryku szału i żądzy mordu. Bloodwyn jak zwykle szarżował w pierwszej linii ze swoim świezo zdobytym mieczem, który jasno lsnił w promieniach wzniesionego na nieboskłonie Słońca. Oręż ten wyszarpał z rąk jednego z ochroniarzy innej karawany, którą złupili zaledwie 7 dni temu. Teraz należał do niego i zakosztuje kolejnej porcji krwi wroga.
Mężczyzna wbiegł na jeden z licznych głazów i za jego pomocą wyskoczył wyżej w powietrze prosto na najemników chroniących dobytku swoich pracodawców. Potężny cios wspierany impetem spadającej masy żelastwa i mięśni uderzył w uniesioną ku górze drewnianą tarczę najemnika, lecz na nic zdał się ten instynktowny manewr, gdyż czysta brutalna siła rozbiła ją w drzazgi, a kiedy ostrze poszło dalej napotkało już tylko opór prostej zbroi i ludzkiego ciała. Krew trysnęła chlapiąc twarz Bloodwyna kiedy napastnik stracił dłoń a miecz zagłębił się w barku łamiąc kości i pozbawiając człowieka tchu. Ta rana była smiertelna, najemnik umrze za pare chwil nie wiedząc do końca co się nawet stało.

Z pomoca solidnego kopniaka wyzwolił swoją broń i posłał ciało nieszczesnika na jednego z jego kompanów. Szok zaskoczenia szybko, jednak minął i rozpoczeła się prawdziwa walka. Kiedy jeden z nich starał się wygramolić z pod truchła towarzysza, drugi nie czekając zaatakował "Rzeźnika". Widział wielkość ostrza jakim dysponuje napastnik, nie spodziewał się więc, że będzie nim w stanie władac jedną tylko ręką, co też Bloodwyn uczynił machnąwszy na odlew bardziej by zmusić go do cofnięcia się niż zranić. Lecz mimo to miecz ranił mężczyznę przecinając mu udo, rana nie było dotkliwa lecz niewątpliwie utrudni poruszanie. To dało szanse barbarzyńcy na wyprowadzenie kolejnego ataku. I tak rozpętało się piekło.

Zbudził się przeciągając na słomianym posłaniu, obok niego leżała jakaś młódka, nie była ona najprzedniejszej urody, ale jak to mawiali tutejsi "kto wybrzydza ten nie rucha". Odgarnął spory kawał skóry, którym był przykryty i zaczał przeliczać zdobyte łupy. Jesli wszystko się zgadzało zwilżył gardło dzbanem piwska i zagryzł czerstwym, lecz ciągle zjadliwym chlebem oraz kawałem mięcha ze wczorajszej kolacji. Po tym wspaniałym posiłku dał żołądkowi odpocząć jakąś mniej więcej godzinę po czym przystąpił do ćwiczeń. Codzienna rutyna można by rzec, ale tylko dzięki nieustannym treningom był w stanie nie raz powalić swych wrogów. Nie były to ćwiczenia wysublimowanych technik szermierki jakimi chwalil isię czestokroć ludzie z Południa. Nie, było to rowijanie czystej, brutalnej siły i instynku, który decydował w walce jakie następne kroki podejmie wojownik. Południowcy mogli mieć swoje finty, zmyłki i uniki, na nic im się to zdawało kiedy rozpędzona potęgą mięśni surowa stal łamała ich obronę i odbierała życie. Po ćwiczeniach nadszedł czas na zaplanowanie kolejnego dnia. Udanie się do ich obecnego wodza i zapytanie co ma w planach wydawało się więc dobrym pomysłem.

Ostatnio edytowany przez Blackvampire (2013-05-03 16:16:32)

Offline

 

#3 2013-05-03 19:04:56

Narrator

Administrator

Zarejestrowany: 2013-04-23
Posty: 248

Re: + Historia - Bloodwyn "Rzeźnik"

Bloodwyn "Rzeźnik"


The Mountains of the Moon



Zaspokoił swoje potrzeby mężczyzny i skończył ćwiczenia. Chata wodza znajdowała się po drugiej stronie wioski Spalonych. Po dłuższej chwili dotarł w końcu do jego domu. Poniósł zasłonę i ot tak wszedł, okazało się że wódz nie był sam, był z kimś zamaskowanym tak że nie sposób było dojrzeć go twarz. Usłyszał jedynie urywek ich rozmowy
-… zatem dasz mi jednego. Oboje spojrzeli na niego a wódz Shagen rozłożył ręce i zwrócił się Bloodwyna
- Właźże a nie stoisz jak jakaś pizda co jej brakło jęzora. Miałem wysłać kogoś by cie tu zaciągnął bo mom robotę dla ciebie. Widzisz tego w czarnym? Idzisz z nim do jakieś King’s Landing. Pytaj że go teraz i nie próbuj wykręcać mordy od tego bo ci ją przebije. 
Wódz usiadł na swoim "tronie" i zaczął pić piwsko nie zwracając uwagi na Bloodwyna i człowieka w czerni.

Nieznajomy


http://i.imgur.com/5duOXHd.jpg


- Ty jesteś tym Rzeźnikiem o którym wódz mi mówił, zabierz swoje rzeczy wyruszymy jak najszybciej się da bo droga czeka nas długa. Chcesz coś wiedzieć? Mego miana nie zdradzę więc nawet o nie nie pytaj

Offline

 

#4 2013-05-03 21:21:39

Blackvampire

Użytkownik

Zarejestrowany: 2013-05-02
Posty: 25

Re: + Historia - Bloodwyn "Rzeźnik"

-Musiałbyś pierw nauczyć się machać żelastwem, ale to wymagałoby przestania moczenia mordy w piwie. Prędzej byś mnie tym brzuszyskiem zabił!- zarchotał głośno szczerząc się podle zarówno do wodza jak i nieznajomego. Tak to już między nimi było. Jeśli przy spotkaniu choć raz jeden drugiego nie zwyzywał to psy zaczęłyby szczekać dupami a kozy dawać zsiadłe mleko czy coś w tym guście poronionych przepowiedni. Jednakże tylko najlepsi wojownicy klanu mogli sobie pozwolić na takie odzywki do wodza, a to i tak nie wszyscy. Czerwoną Dłoń z Bloodwynem łączyła długa braterska przyjaźń jaka tylko związać mogła wojów walczący ramię w ramię babrząc się po kolana w gównie i flakach. Po kilku innych wyzwiskach, przy których wódz oczywiście nie pozostał mu dłużny "Rzeźnik" w końcu zwrócił swoją uwagę na nieznajomego.

Podszedł do niego zatrzymując się na wyciągnięcie ręki mrużąc oczy podejrzliwie, wwiercajac spojrzenie w czerń przysłaniającą twarz.
-Sram na to jak cie zwą, cuchniesz Południem na mile, ale jeśli sypniesz złotem, to mogę udać się do twych skutasiałych ziomków. Zawsze chciałem zerżnąć wyperfumowane dupeczki możnych damulek.- chrząknął, pociągnął nosem i smarknał do ogniska zielonym glutem. -Z drugiej strony dziwi mnie, że nie zatrudniasz najemników z pobliskich warowni, zazwyczaj zbyt trzęsiecie się ze strachu by choć skrzyżować spojrzenia z ludźmi klanów, a co dopiero wchodzić do naszych wiosek.- tutaj zwrócił się do swojego wodza -Co ci stary ramolu obiecał ten wychudzony cudak? Złoto, klejnoty? Czy może wyślimtał ci twoje berełko?- ryknął znowu smiechem oczekując odpowiedzi obu mężczyzn.

Offline

 

#5 2013-05-03 23:27:35

Narrator

Administrator

Zarejestrowany: 2013-04-23
Posty: 248

Re: + Historia - Bloodwyn "Rzeźnik"

Bloodwyn "Rzeźnik"


The Mountains of the Moon




Nieznajomy nie zwrócił zbytniej uwagi na wykrzykiwane obelgi i odezwał się dopiero wtedy gdy Bloodwyn zwrócił się do niego.
- Zatem świetnie, zostaniesz wynagrodzony za to co zrobisz, o ile zdołasz. Spojrzał na wodza po okrzyku Bloodwyna.
- Zaraz ja ci toporem wymykam berełko, jebańcu bez twarzy. Beknął głośno i znów się napił. Złoto i klejnoty sukinsynu to oboje dostaniemy więc zawrzyj mordę.
Nieznajomy znów wtrącił.
- Dokładnie tak jak wódz powiedział, to właśnie otrzymacie. A teraz chodźmy. Bloodwyn wyszedł razem z nim spluwając w bok odwracając się do człowieka w czerni.
-Weź to czego potrzebujesz, będę czekał na ciebie przy wyjściu z wioski z dwoma końmi. Umiesz jeździć konno, prawda? Nie poczekał na odpowiedź i ruszył w swoją stronę.
Bloodwyn skierował się do chaty, dziewka dalej spała, rozważał zerżnięcie jej jeszcze raz ale zrezygnował skoro tak wódz go ponaglał a i wizja złota nęciła bardziej. Wziął swój miecz, ubrania, nie wiedział co ze złotem zrobić. Postanowił wziąć i szybko zakopać w ziemi gdzieś w lesie. Skarbiec kurwa – pomyślał i udał się do nieznajomego na końcu wioski wciąż nie wiedząc jak ma jechać konno.

Offline

 

#6 2013-05-04 00:31:52

Blackvampire

Użytkownik

Zarejestrowany: 2013-05-02
Posty: 25

Re: + Historia - Bloodwyn "Rzeźnik"

Złoto ukrył dobrze, w sobie znanym tylko miejscu, które pamiętał jeszcze z dzieciństwa. Była to wąska wnęka skalna nieopodal wioski, do której kiedyś wpadł i przesiedział w niej cztery dni zmuszony w końcu pożywić się gnieżdżącymi w glebie larwami żuków. Od zawsze był hardym dzieckiem potrafiącym przełknąć nawet zepsute jedzenie i nie mieć po tym nawet paskudnych wiatrów. Tak więc parę robaków bogatych w białko na pewno nie mogło mu zaszkodzić. Siedział tam tak długo ponieważ przez pierwsze dwa dni pomyślano, że po prostu gdzieś się zaszył jak to niesforny dzieciak. Dopiero trzeciego dnia zaczeto go szukać, a wtedy nikomu już nie przyszło na myśl szukać zaraz przy osadzie. W końcu, jednak ktoś usłyszał jego stłumione nawoływanie, zebrał wtedy nie lada baty od swych rodzicieli, ale wyszło mu to na dobre. Teraz zaś miejsce przygody, z której nie raz śmiano się przy wieczornym piciu posłużyło mu za dobrą kryjówkę dla jego skarbów. Skarb podzielił na dwie części, jedną w skrzyni zakopał na dnie szczeliny, a drugą umieścił w pęknięciu skały po przeciwnym końcu. Tak zabezpieczony mógł ruszyć z nieznajomym na podbój Południa.

Kiedy zbliżył się do koni z mieczem przerzuconym przez ramię nie wiedział dokładnie jak się do tego zabrać. Potrafił opiekować się wierzchowcami, owszem, ale klany miały ich stosunkowo mało. Z resztą miał nieprzyjemne wspomnienia z próbami jazdy konno i od tamtej pory wolał działać na piechotę. Pewny własnych sił i nieuzależniony od kaprysów zwierzęcia. Poklepał zwierze po karku uspokajając i dając dłoń by obwąchało nowego przybysza. Podstawy, które znał każdy dorastający w klanach. Spojrzał krzywiąc się na zakapturzonego
-Odpowiadając, na twoje wcześniejsze krakanie, nie, nie jestem jeźdźcem. Gdybym był, miałbym własnego zwierza. Nie spodziewaj się, że będę tańczył na siodle.- postanowił wdrapać się na siodło, widział to parę razy, nie powinno być trudno, prawda?

Ostatnio edytowany przez Blackvampire (2013-05-04 00:32:26)

Offline

 

#7 2013-05-04 15:34:12

Narrator

Administrator

Zarejestrowany: 2013-04-23
Posty: 248

Re: + Historia - Bloodwyn "Rzeźnik"

Bloodwyn "Rzeźnik"


The Mountains of the Moon



Nieznajomy nic nie powiedział a jedynie przyglądał się jak Bloodwyn wgramolił się na konia. Usadowił się siodle i w tym samym czasie jego towarzysz wsiadł na swojego kasztana. Machnął lejcami, wydarł się – Ruszaj!, a koń nic jak stał tak stoi. Machnął znowu, dalej nic.
- Włóż stopy w strzemiona, to co zwisa po bokach. No dalej, a potem uderz piętami.
Po dłuższych zmaganiach ze strzemionami i koniem w końcu udało im się ruszyć stępa. Bloodwyn nie miał w ogóle pojęcia jak kierować więc kiedy znajdowali się na zakrętach zajmował się tym nieznajomy. Podróżowali doliną która prowadziła na trakt z gór. Dziwiło go że południak znał ją. Nie odzywali się do siebie, mało go ciekawiło co on ma do powiedzenia.
Czas mijał, dotarli do końca doliny.
- Niedługo się ściemni, rozbijemy tutaj obóz. Jeśli mógłbyś nazbieraj drwa na ognisko a ja przygotuje nam jedzenie.

Offline

 

#8 2013-05-04 16:09:48

Blackvampire

Użytkownik

Zarejestrowany: 2013-05-02
Posty: 25

Re: + Historia - Bloodwyn "Rzeźnik"

Jazda na tym przeklętym zwierzu była gorsza niż z początku mógł się spodziewać. Był niemal pewien, że po tej całej podróży będzie go bolało dupsko i nogi. Na wszystkich starych bogów, wolałby już truchtem przebyć całą tą odległość niż męczyć się z wierzchowcem. Kiedy dotarli do pierwszego postoju Bloodwyn wypuścił powietrze z ulgą zsiadając z grzywiastej bestii. Mógł w końcu rozruszać nieco nogi i stanąć w końcu na pewnym gruncie. Na słowa nieznajomego burknął tylko coś pod nosem i ruszył w poszukiwaniu czegoć co nada się na opał. Przez cały czas pozostawał czujny, był to już nawyk nabyty po wielu latach walk i zasadzek.

Offline

 

#9 2013-05-04 16:33:25

Narrator

Administrator

Zarejestrowany: 2013-04-23
Posty: 248

Re: + Historia - Bloodwyn "Rzeźnik"

Bloodwyn "Rzeźnik"


The Mountains of the Moon



Nieznajomy rozpalił ognisko i zrobił prowizoryczny rożen na którym opiekał kawałki mięsa. Nawet teraz nie zdjął kaptura, widocznie miał swoje powody. Dziki z gór i człowiek z południa wspaniali towarzysze. Po posiłku położyli się spać.

Oboje wstali o brzasku, zjedli trochę chleba i popili piwem. Nie było to takie piwo jakie znał Bloodwyn, smakowało zupełnie inaczej. Znów musiał wejść na konia, przeklinał ale w końcu wsiadł. Jechali dalej, opuścili już dolinę. Nieznajomy powiedział że niedługo będą na trakcie, więc niech spróbuje powstrzymać się od ataków na innych podróżnych. Powiedział że podroż do King's Landing zajmie trochę czasu ponieważ najpierw muszą udać się do Harrenhal. Bloodwyn już utrzymywał się w siodle, tyłek i nogi już mniej bolały. Wjechali na trakt, cóż teraz pewnością kogoś prędzej czy później spotkają. Czy Rzeźnik przełamie się i nawiąże rozmowę ze swoim kompanem?

Offline

 

#10 2013-05-04 17:35:18

Blackvampire

Użytkownik

Zarejestrowany: 2013-05-02
Posty: 25

Re: + Historia - Bloodwyn "Rzeźnik"

Bloodwyn spał z jednym okiem otwartym, nadal znajdowali się w niebezpiecznych okolicach. A większość klanów robiąc zasadzki zazwyczaj pierw uderzało, a później pytało zaś on wolał zbudzić się żywy. Na całe szczęście noc minęła im wyjątkowo spokojnie i rano po posiłku mogli ruszyć w dalszą podróż. Umysł "rzeźnika" zaprzątało inne w smaku piwo, zastanawiał się skąd pochodzi i czy w tym całym King's Landing będzie więcej podobnych trunków. Jego rozmyślania przerwał nieznajomy, który upomniał "rzeźnika" aby ten stronił od atakowania podróżnych. W odpowiedzi usłyszał pogardliwe parsknięcie klanowego wojownika.
-Jak nie będą szukać zaczepki, to im włos z łba nie spadnie. Ale jak zaczną szczekać to za siebie nie odpowiadam.- rzekł szczerze.
-Swoją drogą, co to było za piwo, któreśmy pili rankiem? Macie tego więcej w tym całym King's cośtam?- zapytał.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.wos.pun.pl www.knsg.pun.pl www.wsadzimierz.pun.pl www.forgottenlegends.pun.pl www.duel0masters.pun.pl