Welcome to the Seven Kingdoms!
Administrator
Bloodwyn "Rzeźnik"
Crossroads Inn, Karczma "Czarny Kamień"
Zewsząd otaczał go gwar. Widział ludzi z mułami, kurami i innymi zwierzętami. Zatrzymali się przy przy gospodzie "Czarny Kamień". Oddali konie do stajni obok niej i Nieznajomy wcisnął mu do ręki sakiewkę.
- Tu masz złoto, kup sobie coś do jedzenia w środku ja poszukam paszy dla koni, jak wrócę wynajmiemy pokój na noc a jutro ruszamy w dalszą drogę. A i jeśli w środku będzie jakaś rozróba to użyj miecza dopiero wtedy gdy ktoś będzie chciał go użyć na tobie.
Nieznajomy ruszył dalej w miasto, Bloodwyn wszedł do karczmy. Tutaj panował jeszcze większy gwar niż na zewnątrz, widział jak ludzie jedzą, śmieją się i rozlewają piwo. Kiedy wszedł wiele ludzi spojrzało na niego, pewnie przez jego przypaloną połowę twarzy. Miał trochę złota więc mógł kupić sobie co tylko chciał.
Offline
Użytkownik
Skinął głową wchodząc do przybytku. Gwar za bardzo mu nie przszkadzał, nie miał kaca więc cisza nie była mu potrzebna. Widząc rozlewający się trunek przełknął ślinę i podszedł do baru. Zamówił sobie kufel piwa i jakieś jadło, a potem usiadł z boku, bardziej dlatego, że środek karczmy był zajęty niż z obawy przed rozrubą. W końcu od przemocy to on nie stronił i chętnie obiłby parę mord. Lecz wizja zarobku coraz śmielej rysując się w jego głowie skutecznie wzmacniała jego wątlą cierpliwość. Czekał więc spokojnie jedzac i pijąc na swojego towarzysza podróży.
Offline
Administrator
Bloodwyn "Rzeźnik"
Crossroads Inn, Karczma "Czarny Kamień"
Kiedy posilił się zauważył wchodzącego swojego towarzysza, dźwigał spory worek na plecach. Zauważył Bloodwyna i gestem pokazał mu żeby podszedł do karczmarza, sam też ruszył do niego. Podeszli do niego, zakapturzony zdjął worek z pleców i postawił go obok nogi.
- Karczmarzu, chciecliśmy wwynajać pokój z dwoma łóżkami.
- Hę?Będzie jedna gwiazda.
Towarzysz Bloodwyna wyciągnął osiem miedziaków i wręczył karczmarzowi który podał mu klucz. Wskazał schody po lewej, weszli oboje na piętro i weszli do pokoju na końcu korytarza po prawej stronie. Stały w nim dwa nieco zniszczone łóżka. Zakapturzony postawił worek w jednym z kątów.
- Ugh, to pasza dla koni, wystarczy do Harrenhal. Tam dostaniemy większe zapasy. A teraz chodź, kwestie łóżek rozwiążemy potem.
Zeszli do głównej sali i usłyszeli krzyk.
- Patrzcie, idzie zamaskowana ciota i jej spalona morda!
Nieznajomy nieznacznie się poruszył i jakby spiął. Zza tłumu wyszedł mężczyzna z ogromnymi wąsami i skórzanym kaftanem.
- Ha! Zapomnieli nawet jezyka!
Offline
Użytkownik
Najwyraźniej modlitwy Bloodwyna zostały wysłuchane po raz kolejny. Własnie jakiś podchmielony idiota próbował rzucić swoje zęby, a może i nawet życie, na szalę. Kątem oka wojownik dostrzegł jak jego towarzysz lekko się spiął. Wzrok zielonych, błyskających nutą szaleństwa oczu spoczął na wąsatym mężczyźnie. "Rzeźnik" patrzył prosto w jego oczy nie mrugając nawet na moment kiedy zaczął wypowiadać następujące słowa
-Radzę ci wrócić do spokojnego picia piwa...chyba, że chcesz za chwile zbierać wszystkie zęby z podłogi. Czy może chcesz w ten sposób stać się najlepszą tutejszą kurwą o gładkim ssaniu? Chętnie spełnie te marzenie, ale wcześniej jeszcze utne te wąsiska i wytre nimi sobie moje spocone jaja, żeby twoja matka nie narzekała następnym razem kiedy będzie je lizać.- odpowiedział uśmiechając się złowieszczo i cały czas wiercąc spojrzeniem oczy nieznajomego.
Offline
Administrator
Bloodwyn "Rzeźnik"
Crossroads Inn, Karczma "Czarny Kamień"
Wąsacz lekko zbladł i cofnął się ocierając czoło. Jednak po tłumie rozszedł się pomruk i kilku rosłych wyszło naprzeciw Bloodwynowi i jego towarzyszowi uderzając pięściami w otwarte dłonie. Nieznajomy widząc zbliżających się opryszków momentalnie wykonał szybkie dwa kroki i potężnym prawym sierpowym ciosem uderzył najbliższego. Widząc to reszta rzuciła się na niego i Bloodwyna.
Offline
Użytkownik
A więc nadszedł czas na zabawę. Z furią szaleństwa w oczach rzucił się na najbliższego przeciwnika próbując wyłączyć go z walki silnym ciosem w skroń. Następnie miał zamiar zająć się pozostałymi. Nie unikał zbytnio ciosów, nie było na to czasu.
Offline
Administrator
Bloodwyn "Rzeźnik"
Crossroads Inn, Karczma "Czarny Kamień"
Bloodwyn oberwał w plecy potężnym kopnięciem które pchnęło go na najbliższego przeciwnika. Brodacz na którego się zwalił nawet nie wiedział co się stało i tylko odepchnął "Rzeźnika" który kiedy już odzyskał równowagę przyłożył mu potężnym ciosem w twarz łamiąc nos i wybijając parę zębów. Kątem oka zauważył że jego towarzysz bardzo dobrze sobie radził, w takim tłoku udawało mu się unikać, blokować ciosy i mocno oddawać, widać Nieznajomy miał jeszcze sporo sekretów. W tym momencie na Bloodwyna rzucił się kolejny uczestnik bójki uderzając go w brzuch.
Offline
Użytkownik
Kiedy otrzymał parę ciosów wezbrał w nim gniew, postanowił więc wyładować go na nieszczesniku, który uderzył go w brzuch. Jeśli pod ręką było krzesło lub stół, wziął je i miał zamiar przywalić w napastnika. Jeśli nie po prostu rzucił się do przodu kopiąc i bijąc pięściami.
Ostatnio edytowany przez Blackvampire (2013-05-12 03:26:28)
Offline
Administrator
Bloodwyn "Rzeźnik"
Crossroads Inn, Karczma "Czarny Kamień""
Bloodwyn uderzył tak potężnie ze wyłamał mu szczękę ze stawu, przeciwnik osunął się na deski z wiszącą swobodnie żuchwą. Widział że jego towarzysz walczy z ostatnim pijączyną, kopnął go mocno w plecy a Nieznajomy uderzył go raz prostym ciosem rzucając go na deski. Naciągnął kaptur zasłaniając widoczny kawałek brązowych krótkich włosów. Wskazał mu wyjście.
Wyszli z karczmy odprowadzeni spojrzeniami w większości przestraszonymi.
- Wrócimy tu wieczorem, niech uspokoją się w środku, teraz masz czas wolny. Rób co chcesz a ja muszę się rozejrzeć.
Offline
Użytkownik
Chrząknął i splunął soczystym glutem na najbliższego z pokonanych przeciwników.
-Następnym razem stracicie coś więcej niż zęby...- warknął do nich po czym wyszedł za swoim pracodawcą z budynku.
-Rób co chcesz? Nie wiem czy chciałbyś abym to robił.- wyszczerzył się szeroko po czym dodał -Dobra, postaram się zająć czymś mniej szkodliwym.- zaśmiał się tak na prawdę samemu nie wierząc we własne słowa i ruszył gdzieś w miasto oglądając cuda cywilizacji.
Offline